Bajeczne, kolorowe spektakle, zawsze pełna widownia - tak widzowie wspominają przedstawienia nieistniejącego Teatru Żydowskiego we Wrocławiu. Zapomnianą scenę, która połączyła po wojnie Żydów i Polaków, przedstawia najnowsza wystawa Muzeum Miejskiego - pisze Agnieszka Kołodyńska
- To była inna scena, daleka od obowiązującego wówczas socrealistycznego stylu, bajkowa, kolorowa - mówi Anna Nowak, kuratorka wystawy "Teatr Żydowski na Dolnym Śląsku w latach 1946-1968". - Pokazywano sztuki nawiązujące do żydowskiej tradycji, grane w jidisz, ale język nie był przeszkodą, a raczej egzotyką. Prof. Janusz Degler, teatrolog: - Ten teatr był fenomenem. Zmobilizował ludzi do wspólnego wysiłku i poświęcenia. Nie wiem, czy gdzieś jeszcze udało się przeprowadzić tak skuteczną akcję zbierania pieniędzy na budowę teatru. Ludzie wykupywali cegiełki, wielu opodatkowało się i przeznaczało na ten cel jeden procent pensji. Robili to przede wszystkim Żydzi, ale i nie brakowało też Polaków. Wtedy, krótko po wojnie, ludzie chcieli wspólnie działać i nie zastanawiali się, kto, jakie ma korzenie. Wszystko zmienił rok 1968 i antysemicka nagonka. Autobusem przez Dolny Śląsk Na Dolnym Śląsku osiedlali się Żydzi ocaleni z Holokaus