- Świadomie długo nie grałam nic. Po 10 latach pracy w Teatrze Starym zrezygnowałam, miałam kilkuletnią przerwę, gdy tylko śpiewałam, a teraz wróciłam do teatru z wielką ochotą i wolę grać niż śpiewać. Teatr to jest moja pasja - mówi BEATRA RYBOTYCKA, aktorka i piosenkarka.
Kilkudniowy pobyt w Kielcach przy okazji realizowania rewii kabaretowej "Zakochany Paryż" to pierwsza tak długa wizyta w tym mieście? - Przy poprzednich, z Piwnicą pod Baranami czy z Jackiem Wójcickim, nie udało mi się niczego zobaczyć. Chcę zajrzeć do Muzeum Zabaw i Zabawek. To musi być coś niezwykłego. To raczej ma pani dosyć niezwykłe jak na kobietę zainteresowania. - Na przykład? Na przykład renowacja mebli. Jak na scenicznego wampa, to dosyć dziwne zajęcie. - (śmiech) Ale to było dawno. I z tak zwanej biedy. Miałam meble, których szkoda mi było wyrzucić, miały ładny kształt i fakturę. Wymyśliliśmy, meblując stary dom na Mazurach, że będziemy odnawiać takie meble. I papierem ściernym zdzierałam politurę, a potem malowałam je na kolory, które lubiłam. To wszystko. Siedlisko na Mazurach, a przy okazji gospodarstwo agroturystyczne, to było pani marzenie czy męża? - Na początku męża, a potem i moje. Z pewnością on