EN

8.10.2008 Wersja do druku

Ukłony

W Polsce panuje irytujący obyczaj dostojnych ukłonów, sierioznych poczuciem profesjonalnej misji, nadętej godności - artyści dają na siebie długo czekać, by następnie powolutku wychodzić przed publiczność, z kamiennym stolcem na twarzy. Generalnie - nie bardzo wiadomo, co z tym robić. Ukłony ustawia się po trzeciej próbie generalnej, kiedy każdy myśli już tylko o tym, żeby się wyspać w przeddzień premiery, i w efekcie właśnie takie łapu-capu prawie zawsze serwowane jest publiczności - po swojej bydgoskiej premierze "Witaj/Żegnaj" pisze reżyser Jan Klata w Tygodniku Powszechnym.

Strategie są różnorodne jak teatr. Czasem aktorzy wychodzą w kolejności odwrotnej do wielkości roli. Czasem wszyscy wychodzą razem (prezentujemy się jako kolektyw, w którym nie masz Żyda ni Greczyna). Czasem reżyser uznaje, że żadnych ukłonów nie będzie, oklaski byłyby bowiem zbrodnią wobec wstrząsającej zawartości spektaklu, obnażającego dojmującą prawdę o naszej tragicznej egzystencji i śmiało przekraczającego granice teatru. Na szczęście to ostatnie podejście jest rzadkie, więc zwykle artyści mają okazję się ukłonić po przedstawieniu. Właśnie - artyści. Aktorzy kłaniają się po każdym spektaklu, tzw. realizatorzy (reżyser, scenograf, choreograf, kompozytor, dramaturg) wychodzą do ukłonów właściwie tylko na premierze. Dla mnie nawet ta jednorazowa czynność jest raczej bolesną koniecznością, usprawiedliwianą tylko poszanowaniem tradycji i chęcią uniknięcia skandalu. Zresztą na podstawie wieloletnich obserwacji domniemywam,

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Ukłony

Źródło:

Materiał nadesłany

Tygodnik Powszechny nr 41/12.10.

Autor:

Jan Klata

Data:

08.10.2008

Realizacje repertuarowe