EN

7.08.1991 Wersja do druku

Dotkliwość

Już początek przedstawienia zawiera w sobie jego całość. Wydobywa to, co dla {#os#1115}Jarockiego{/#} w "Ślubie" jest ważne. Ustawia nasz odbiór. "Ślub" w Starym Teatrze rozpoczyna się świetnie. Najpierw w ciszy rozlega się szmer pospiesznie rozsuwanej kurtyny. Delikatnie kołaczą przesuwają­ce się na drucie kółeczka. Henryk stoi nieruchomo niemal na krawędzi proscenium, tuż przy widowni. Jest odwrócony tyłem. Druga kurtyna, czarny ekran wypełniający okno sceny, unosi się bardzo wolno, zbyt wolno i już całkiem bezszelestnie. Mimowolnie wstrzymujemy oddech. Ta chwila stężonego oczekiwania, wzmocnione doznanie teatralności, tworzy dla spektaklu ramę "teatru w teatrze", ale jest zarazem obrazem wewnętrznego napięcia Henryka. Wraz z podniesieniem zasłony napię­cie nie zostaje rozładowane. Zgęszczone oczekiwanie trafia w próżnię, nie znajduje dla siebie żadnego obiektu. Scena jest bowiem zupełnie pusta, jednolicie czarna i pozbawiona wyraźnych gra

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Dotkliwość

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr

Autor:

Grzegorz Niziołek

Data:

07.08.1991

Realizacje repertuarowe