Alchemia. To Adolf {#os#28952}Rudnicki{/#} z upodobaniem mówił o alchemii teatru, zawsze podkreślał tajemnicę niejasnych, niewiadomych, ukrytych przed racjonalnym okiem procesów, które sprawiają, że jakieś przedstawienie nagle wynosi nas wysoko w niezbadane przestworza. Po obejrzeniu "Ślubu" Jerzego {#os#1115}Jarockiego{/#} pomyślałem, że oto byłem świadkiem albo raczej uczestnikiem alchemicznego przeobrażenia, jednego z tych, które zdarzają się nadzwyczaj rzadko, może raz na parę lat, a może tylko parę razy w życiu. Co zrozumiałe, bo graniczą z cudem. Jeśli zaś chodzi o "Ślub", to nie pamiętam, żebym kiedykolwiek oglądał przedstawienie, które tak bardzo zbliżyło się do owe| granicy cudu. Bardzo ceniłem i do tej pory cenię "Ślub" Krzysztofa {#os#694}Zaleskiego{/#} wystawiony we Współczesnym, niesłusznie i niesprawiedliwie zlekceważony, może ze względu na pewną ko-styczność. Zaleski z piekielną inteligencją wypreparował Go
Tytuł oryginalny
Bezludna wyspa świadomości
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr