EN

2.09.2008 Wersja do druku

Prawdziwa sztuka nie służy niczemu

- Operę wybrałem, bo potencjalnie łączy ona w sobie głębię i siłę teatru oraz zmysłową totalność kina. Pozwala opowiadać jednocześnie na wielu poziomach - mówi reżyser MARIUSZ TRELIŃSKI.

MICHAŁ MENDYK: Spektakl przygotowany dla Teatru Maryjskiego oraz na festiwal w Edynburgu to już trzecie pana podejście do "Króla Rogera" na przestrzeni ostatnich ośmiu lat. Dlaczego? MARIUSZ TRELIŃSKI: To bez wątpienia najlepsza polska opera i jedno z największych osiągnięć XX-wiecznego teatru muzycznego, a poza tym dzieło o zaskakująco wysokim jak na ten gatunek poziomie intelektualnym oraz fascynującej dla reżysera otwartej strukturze dramatycznej. Pamiętajmy, że Szymanowski odebrał ostatni akt libretta Iwaszkiewiczowi, by osobiście go dokończyć. W związku z tym literalne inscenizacje "Króla Rogera" sprawiają wrażenie nieostrych, pozbawionych dramatycznego sensu, co zaważyło na trwającej całe dekady absencji arcydzieła. Ale ta niedokończona struktura stanowi znakomitą przestrzeń do wypełnienia. Jest jak dzieła Szekspira, w które wpisuje się rzeczywistość lub myśl interpretatora, nadając im ciągle odmienny kontekst. Na bazie tego samego u

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Prawdziwa sztuka nie służy niczemu

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik nr 205

Autor:

Michał Mendyk

Data:

02.09.2008

Wątki tematyczne