EN

8.08.2008 Wersja do druku

Kapłan aktorstwa

2 sierpnia MIECZYSŁAW VOIT, gdyby żył, ukończyłby 80 lat i kto wie, czy od czasu do czasu nie czarowałby nas jeszcze swoim talentem i osobowością. Słowo "czarować" jest tu bardzo na miejscu, ponieważ w aktorstwie Mieczysława Voita był jakiś zjawiskowy, staromodny czar.

Był szalenie przystojnym, wysokim mężczyzną o szlachetnej, stylowej urodzie, która robiła wrażenie nie tylko na kobietach, ale nawet na zupełnie heteroseksualnych mężczyznach. Odznaczał się swoiście mrocznym typem urody i otaczał go jakby woal tajemniczości. Urodził się w Kaliszu w 1928 r., ale nie wiedzieć dlaczego zawsze wydawał mi się jakiś krakowski w obejściu, w stylu bycia, w specyficznej wytworności. Pasował mi do krakowskich kawiarń i do kulis krakowskich teatrów. Tak zupełnie się w tym nie pomyliłem, bo także w Krakowie spędził Voit kilka sezonów wraz z żoną, wspaniałą aktorką Barbarą Horawianką. Potem były Łódź, Narodowy i współpraca z Dejmkiem, a wreszcie Teatr Polski również za Dejmka. Pierwszy raz zobaczyłem Mieczysława Voita będąc zupełnie małym pacholęciem na ekranie kina w "Krzyżakach" Aleksandra Forda, w roli złego Kunona von Lichtensteina, który zrobił na mnie wtedy silne, a zarazem przykre wrażenie swoją

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Kapłan aktorstwa

Źródło:

Materiał nadesłany

Trybuna nr 185

Data:

08.08.2008