Była jedną z najwybitniejszych przedstawicielek odchodzącego teatru. Teatru, w którym liczył się aktor. I to było najważniejsze. Do teatru chodziło się, aby podziwiać aktora i jego kunszt. Dziś to już przeszłość. Justyna Kreczmarowa była znakomitą aktorką. Moją przyjaciółką. Nasza przyjaźń przetrwała lata. Z rodziną Kreczmarów byłem mocno związany. Jerzy Kreczmar, znakomity reżyser, brat Jana, był moim polonistą w Gimnazjum Zgromadzenia Kupców. Wielki aktor Jan Kreczmar był moim dyrektorem w Teatrze Młodej Warszawy, a potem miałem zaszczyt grać z nim w "Tymonie Ateńczyku" Szekspira i w "Horsztyńskim" Juliusza Słowackiego. Spędziłem z nim wiele niezapomnianych godzin na rozmowach o teatrze. Ze Zbyszkiem Zapasiewiczem, dla którego Justysia była ciotką, byłem w teatrze, kiedy stawiał pierwsze kroki na scenie. Ale najbardziej związany byłem z Justysią. Rozumieliśmy się znakomicie. Nasza przyjaźń zaczęła się w roku 1949 w czasie mo
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza - Stołeczna nr 113