EN

24.06.2008 Wersja do druku

Czy za 20 lat będą jeszcze dramatopisarze?

To pytanie towarzyszyło festiwalowi Nowe Sztuki z Europy, który zakończył się w niedzielę w niemieckim Wiesbaden. Większość z 26 spektakli pokazanych na festiwalu miało niewiele wspólnego z tradycyjnym tekstem teatralnym, opartym na dramaturgii postaci i opowiadanej historii. Rolę dramatopisarza przejął w nich reżyser, który "pisze" na scenie sztukę za pomocą fragmentów tekstu, projekcji wideo, instalacji i muzyki - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.

Tak powstał belgijski spektakl "Śpiewaj i bądź szczęśliwy" oparty na starym flamandzkim śpiewniku. Zamiast tradycyjnych dialogów pojawiają się cytaty z gazet, telewizji czy osobiste wspomnienia, jak we włoskim spektaklu "Gomorra", będącym adaptacją cyklu reportaży o neapolitańskiej mafii. Nawet aktor się nie utrzymał: jego miejsce zajmują autentyczni bohaterowie, na przykład seniorzy z Polski i Niemiec, którzy w spektaklu "Transfer!" [na zdjęciu] Jana Klaty z wrocławskiego Teatru Współczesnego opowiadają o swoich traumatycznych doświadczeniach związanych z wojną i wysiedleniem. Jeśli nawet na scenie pojawia się sztuka teatralna, to jedynie jako pretekst. Tak dzieje się w spektaklu "Ostatni ogień" wg sztuki Dei Loher z hamburskiego Thalia Theater, w którym główną rolę odgrywa nie tekst, ale inscenizacja Andreasa Kriegenburga. Reżyser umieścił aktorów na obrotowej scenie, na której zbudowano wnętrza kilku mieszkań. Historia tragicznej śmierci

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Czy za 20 lat będą jeszcze dramatopisarze?

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza nr 148/26.06

Autor:

Roman Pawłowski

Data:

24.06.2008

Wątki tematyczne

Realizacje repertuarowe