EN

23.06.2008 Wersja do druku

Hamlet w panterce

Reżyser przedobrzył, chciał za dużo wrzucić do jednego wora, co nikomu nie wyszło na zdrowie. Zamiast ostrego, krwistego i dobrze skrojonego gulaszu wyszła jajecznica - o "Roberto Zucco" w reż. Giovanniego Castellanosa w olsztyńskim teatrze Jaracza pisze Ada Romanowska z Nowej Siły Krytycznej.

Giovanny Castellanos bawi się w Jana Klatę. Momentami w "Roberto Zucco" daje się wyczuć to Klatowskie widzenie scenicznej rzeczywistości, to podejście do postaci, w końcu epatowanie współczesną muzyką. Giovanny Castellanos bawi się też w Pedro Almodovara. Bo na scenie pojawią sie transwestyci w różowych światłach i to oni najbardziej dają się zapamiętać. Mają szokować? Bawić? Giovanny Castellanos w końcu bawi się teatrem. Ale czy ta zabawa wychodzi publiczności na dobre? "Roberto Zucco" zapowiadał się ciekawie. Oto w olsztyńskim teatrze pojawia się morderca, który zabija ojca, matkę, policjanta i chłopca. Rzeź? Na scenie jednak nie pojawia się ani kropla krwi. Ale sztuka nie jest o zabijaniu. Ma ukazać outsidera, który się pogubił, ma pogrzebać w egzystencji jednostki. I oto w głównej roli przed oczami widza staje Sebastian Badurek. Ucieka z więzienia i - można powiedzieć - błądzi po świecie. A widz błądzi razem z nim. Ba, gubi się

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Nowa Siła Krytyczna

Autor:

Ada Romanowska

Data:

23.06.2008

Wątki tematyczne

Realizacje repertuarowe