- Wydaje mi się, że starczy już tej diagnozy wałbrzyskiej - mówi PIOTR KRUSZCZYŃSKI, reżyser "Kopalni" w wałbrzyskim Teatrze Dramatycznym. - Teraz chcemy opowiadać historie bardziej uniwersalne. Mamy nadzieję, że otworzyliśmy mieszkańców na teatr, na to, że może on mówić o rzeczach ważnych dla nich. Ja właśnie tak widzę misję teatru w takich miejscach, tylko to ma sens.
Przez prawie dwie godziny przed oczyma widzów rozgrywały się dramaty ludzi związanych z górnictwem. Pojawiały się konstrukcje przypominające kopalnię, łaźnię łańcuszkową, dachy górniczych domostw. Słychać było dźwięki znane do tej pory tylko tym, którzy pracują pod ziemią. Teatr Dramatyczny im. J. Szaniawskiego od dwóch lat opowiada historie, które kojarzą się z sytuacją ludzi mieszkających w Wałbrzychu. "Kopalnia" Michała Walczaka [na zdjęciu] to ostatni spektakl tego cyklu. 22 bm. gościł on na deskach Teatru Nowego w Zabrzu na IV Festiwalu Dramaturgii Współczesnej "Rzeczywistość przedstawiona". Zainspirowana Wałbrzychem i jego problemami "Kopalnia" to wspólny pomysł jej autora i reżysera. Sztuka opowiada nie tylko o pracownikach kopalń, ich żonach, dzieciach i wnukach, ale o całej społeczności miasta z kopalnią. Młody dramaturg Michał Walczak pochodzi z Sanoka - miasta, które podobnie jak Wałbrzych zawiera w sobie wiele ko