"Kupiec wenecki" w reż. Gabriela Gietzky'ego we Wrocławskim Teatrze Współczesnym. Pisze Łukasz Drewniak w Przekroju.
"Kupiec wenecki" to jeden z najlepszych spektakli sezonu. Choć trudno uwierzyć, że to Szekspir. Gabriela Gietzky'ego nie interesuje wcale w "Kupcu weneckim" historia zemsty żydowskiego lichwiarza Shylocka (Bolesław Abart), któremu córka uciekła z gojem, na homoseksualnym kupcu Antoniu (Jerzy Senator), który zapożyczył się u niego, żeby pomóc swemu ukochanemu Bassaniowi (Szymon Czacki) w małżeńskiej fanaberii z bogatą i piękną Porcją (Lena Frankiewicz). Podkreśla przede wszystkim złe ludzkie emocje i społeczno-płciowe uprzedzenia. Wstręt geja do Żyda. Wściekłość Żyda, że geja bardziej szanują. Głupotę weneckich macho widzących w kandydatkach na żony worki z pieniędzmi. Pychę wyzwolonych pań lekceważących mężczyzn i ich rozumki w penisie. Gietzky mówi za Szekspirem: świat został źle wymyślony. Społeczeństwo jest splotem odmieńców. Mniejszości (homoseksualiści, Żydzi, feministki, samce alfa) zwracają się zawsze przeciw sobie. Wa