EN

26.05.2008 Wersja do druku

Polskie granice w Edynburgu

W programie głównym najbardziej prestiżowego festiwalu scenicznego Europy znalazły się aż trzy polskie spektakle. - Fascynujące jest badanie roli Polski jako strefy granicznej, przejściowej, przedmurza. Znalazłem w Polsce wspaniałe prace, które poprzez swój temat i charakter pokazują problem granicy - mówi Jonathan Mills, szef Edinburgh International Festival w rozmowie z Joanną Derkaczew.

Joanna Derkaczew: Gdy przed rokiem został pan - Australijczyk znany głównie jako kompozytor - dyrektorem festiwalu w Edynburgu, Szkocja osłupiała. Nazywano pana "piskorzem, który wcisnął się między grube ryby". Jonathan Mills: Też byłem zaskoczony. To było zaledwie miesiąc przed terminem ogłoszenia programu festiwalu. Miałem rekordowo mało czasu i pieniędzy. Ale moja nominacja doskonale odzwierciedla to, czym jest festiwal w Edynburgu. Byłem wcześniej dyrektorem festiwalu w Melbourne, który miał dokładnie ten sam format co szkocki pierwowzór. Format festiwalu w Edynburgu promieniuje na cały świat, każdy chce mieć tak sprawny i atrakcyjny "wehikuł" docierający do ludzi z wydarzeniami kulturalnymi. Od strony modelu, w pewnym sensie tak naprawdę już wcześniej byłem więc szefem Edinburgh International Festival. Ale paradoksalnie tylko oryginalny EIF da się zrobić w miesiąc. Tylko ten ma taką rangę, że gdy dzwonię do jakiegokolwiek artysty w Europie

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Polskie granice w Edynburgu

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza nr 124/29.05

Autor:

Joanna Derkaczew

Data:

26.05.2008

Wątki tematyczne