Tegoroczny Dzień Tańca był w Trójmieście nie tylko świętem artystów zajmujących się tą dziedziną sztuki, ale i okazją, by na zorganizowanej przez Nadbałtyckie Centrum Kultury i Operę Bałtycką debacie o problemach środowiska baletowego podyskutować ze sobą twarzą w twarz. Nie mnie oceniać wynik tej debaty, ale pragnę w związku z jej podsumowaniem przez prasę uzupełnić głosy dziennikarzy o sprostowanie i wyjaśnienie moich intencji - pisze Marek Weiss-Grzesiński, dyrektor Opery Bałtyckiej w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.
Pragnę stworzyć w Operze Bałtyckiej zespół baletowy o wysokich kwalifikacjach zawodowych, który będzie w stanie zatańczyć we współczesnych spektaklach różnych twórców uznawanych dzisiaj za najciekawszych choreografów młodego pokolenia. Zapowiedziałem, że ta praca rozpocznie się od dwóch premier "mojego" choreografa, Izadory Weiss, z którą współpracuję od 12 lat i w której talent i bezkompromisowość wierzę niezależnie od łączących nas więzi osobistych. Tak samo w sferze operowej muszę zacząć od trzech moich premier, zanim wpuszczę na scenę innych reżyserów. To samo dotyczy sfery muzycznej, gdzie pierwsze dokonania muszą się odbyć pod jedną batutą dyrektora muzycznego Jose Maria Florencio. Te decyzje wiążą się z przekonaniem, że budując zespół teatru o określonym profilu artystycznym muszę to robić przy pomocy artystów myślących i czujących podobnie, bo tylko wtedy będziemy mogli wziąć pełną odpowiedzialność za to, co o