To trzecie po premierze przedstawienie, a na widowni Theatre La Monnaie ani jednego wolnego miejsca. Wiadomo już, że "Medea" Luigi Cherubiniego w inscenizacji Krzysztofa Warlikowskiego zyskała zainteresowanie publiczności i dobre recenzje, choć Erna Metdepenninghen - czołowa postać belgijskiej krytyki muzycznej - którą spotkałem poprzedniego wieczoru na recitalu w La Monnaie, zapytała mnie na przywitanie: dlaczego wy, Polacy, do wszystkiego musicie mieszać waszego papieża? - pisza Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.
Wykorzystując antyczny mit, polski reżyser pokazał Belgom zaskakujący, gorzki obraz współczesnego świata. To trzecie po premierze przedstawienie, a na widowni Theatre La Monnaie ani jednego wolnego miejsca. Wiadomo już, że "Medea" Luigi Cherubiniego w inscenizacji Krzysztofa Warlikowskiego zyskała zainteresowanie publiczności i dobre recenzje, choć Erna Metdepenninghen - czołowa postać belgijskiej krytyki muzycznej - którą spotkałem poprzedniego wieczoru na recitalu w La Monnaie, zapytała mnie na przywitanie: dlaczego wy, Polacy, do wszystkiego musicie mieszać waszego papieża? Jana Pawła II, co prawda, w przedstawieniu nie było, ale religia oraz potęga katolickiego obrządku odgrywa tu istotną rolę. Z czasów antycznych akcję "Medei" Krzysztof Warlikowski przeniósł bowiem w swe ulubione lata 60. poprzedniego stulecia. Potrzebne mu to było, by dodać spektaklowi atmosfery klasycznego kryminału. Kiedy Medea pojawia się po raz pierwszy w czarnej obcisłej