EN

18.04.2008 Wersja do druku

Nuda na koturnie

Reżyser zdaje się nie ufać długim partiom solowym i decyduje się na zabieg wprost z teatru amatorskiego: rozbija niektóre monologi i wszystkie pieśni na wersy i każe je wypowiadać poszczególnym aktorom. Takie działanie nie dynamizuje spektaklu, przeciwnie: odbiera mu majestatyczny ton serio i sprowadza na manowce rodzajowości - o "Antygonie" w reż. Bogdana Cioska w Teatrze Groteska w Krakowie pisze Hubert Michalak z Nowej Siły Krytycznej.

Teatr Groteska kolejny raz mierzy się z klasycznym utworem. Proponowana w cyklu "Scena dla Dorosłych" inscenizacja jest jednak dziełem dalekim od doskonałości. Szwankuje tam zarówno aktorstwo żywego planu, jak i pomysł na formy lalkowe. Niespełna godzinny spektakl dłuży się niemiłosiernie. Scena pod Kopułą, gdzie grana jest "Antygona", przypomina trochę teatr budowany na modłę grecką. Wokół sceny (greckiej "orchestry") rozstawiona jest w półokręgu widownia ("theatron"). Tu jednak podobieństwa się kończą. Grecki amfiteatr przywoływany jest na zasadzie odległego echa, Scenę zamyka bowiem ciężka, pęknięta na pół ściana - jakby drzwi do innej przestrzeni, z których jednak żadna z postaci nie korzysta przez cały czas trwania spektaklu. Nie ma ściany pałacu opatrzonej trzema wejściami, chór jest rozmyty i pozbawiony koryfeusza. Widzimy ciemną przestrzeń o niejasnym przeznaczeniu, kilkoro aktorów i wielkie lalki. Naturalnych rozmiarów manekin

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Nowa Siła Krytyczna

Autor:

Hubert Michalak

Data:

18.04.2008

Wątki tematyczne

Realizacje repertuarowe