EN

1.04.2008 Wersja do druku

Amant to tylko konwencja: wystarczy być młodym i pięknym

- Cieszę się, że właśnie rolą Sędziego w "Panu Tadeuszu" zamykam swoje trzydziestolecie pracy na scenie. Piękna rola do zagrania, ważna w poemacie. Łączę wątek miłosny z patriotycznym. Aczkolwiek gdybym mógł wybierać, wybrałbym coś z dramatu romantycznego, może Fredrę - mówi WOJCIECH SIEDLECKI, aktor Teatru im. Fredry w Gnieźnie.

Stefan Drajewski: Policzył Pan role, które Pan zagrał w ciągu trzydziestu lat swojej obecności na teatralnej scenie? Wojciech Siedlecki: Statystycznie grałem cztery role w sezonie, czyli wychodzi ponad sto. Ale powiem uczciwie, nie liczyłem. Na początku grał Pan amantów, a potem przeszedł niepostrzeżenie do ról charakterystycznych. - Zupełnie niedawno spotkałem znajomą, która przywitała mnie na ulicy z wrodzoną poznańską szczerością: "Wojtek, ale ty fajny szczon kiedyś byłeś". Okazało się, że ostatnio często bywa w Bydgoszczy i widziała tam moje zdjęcia, kiedy grałem między innymi Gustawa w "Ślubach panieńskich" i Wacława w "Zemście". Nie ukrywam, że wolałem grać epizody niż amantów, którzy zwykle brylują na pierwszym planie. Rola charakterystyczna daje większe możliwości aktorowi. Amant to tylko konwencja: wystarczy być młodym, ładnym i przystojnym. W najtrudniejszej sytuacji są aktorzy około czterdziestki. - Chyba ma pan ra

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Amant to tylko konwencja: wystarczy być młodym i pięknym

Źródło:

Materiał nadesłany

Głos Wielkopolski nr 75

Autor:

Stefan Drajewski

Data:

01.04.2008