Płocka scena świętowała w sobotę Międzynarodowy Dzień Teatru. Było inaczej niż zwykle. Bez premierowego przedstawienia, bez Srebrnych Masek. W dodatku marszałkowi Struzikowi ktoś... ukradł motocykl.
Marszałek, któremu wigoru dodawała skórzana kurtka i piękna bandanka na kruczoczarnych, sięgających pasa włosach, był wstrząśnięty. - Ja się zabiję - powtarzał w kółko. Nie uspokoił go nawet sok pomidorowy, który nerwowo pociągał z butelki. Prezydent Płocka Mirosław Milewski nie włożył bandanki. Za to miał na głowie bejsbolówkę. W gustownym niebieskim bezrękawniku wymachiwał pistoletem i groził dziennikarzom, także uzbrojonym. Marek Mokrowiecki, dyrektor płockiego teatru, miał pecha. Zatrzymali go funkcjonariusze CBA. Grażyna Zielińska [na zdjęciu], znana płocka aktorka, fałszowała pieniądze i musiała uciekać na mokradła. Jacek Mąka zginął, gdy Piotr Bała (obaj panowie to także aktorzy) trafił go w głowę kilogramem poznańskiej. Na koła samochodu Joli Głowackiej, rzeczniczki straży miejskiej, założono blokadę. A zastępca komendanta policji Jacek Olejnik tulił pluszowego misia i chciał sobie po prostu postrzelać... To w