- Teatr to choroba nieuleczalna - mówi DANUTA SZAFLARSKA, wyróżniona nagrodą specjalną za całokształt twórczości aktorskiej, przez 12. Festiwal Camerimage w Łodzi.
Ja bym ich nauczyła dopiero! Och, ja bym ich bizunem! Bizunem! - krzyczy drobna siwa kobieta, podjeżdżając zamaszyście fotelem na kółkach do swego męża. Z całej jej unieruchomionej postaci emanuje furia. - Biedaczek! Cipuchna! - szydzi, by zaraz wybuchnąć szczerą, czystą złością. - Fuj! Taki bvk! Samogon pędzi, pijak zatracony! Oto cudowna i najlepsza scena z "Doliny Issy", filmu nakręconego 20 lat temu przez Tadeusza Konwickiego według książki Czesława Miłosza. Niestety, babcia Misia, grana przez Danutę Szaflarską [na zdjeciu], przypłaca swój gwałtowny wybuch emocji śmiercią i... znika z ekranu. Jeszcze w następnej scenie pośmiertnie tańczy z Anną Dymną w zaświatach i z pewną nieziemską Naiwnością narzeka: - Jak to źle, że ludzie kochają się dopiero po śmierci... - To był lodowaty dzień - opowiada dzisiaj Szaflarska. - Byłyśmy przemarznięte. Tańczyłyśmy w kółko i ciągle coś było nie tak. Kiedy już się zdawało, że wres