EN

18.03.2008 Wersja do druku

Co po nas zostanie?

Spektakl można oglądać trochę jak "szopkę", w której, oprócz szewców-czeladników i księżnej, wystąpili terroryści, chłopi w strojach krakowskich, pęk słomy czyli Chochoł z "Wesela" Wyspiańskiego, ogromna postać Hiper-Robociarza, karzełek i dwaj dystyngowani Towarzysze X i Abramowski - o "Szewcach" w reż. Jacka Bunscha w Teatrze Miejskim w Gdyni pisze Anna Bielecka-Mateja z Nowej Siły Krytycznej.

"Szewcy" - najbardziej znany dramat Stanisława Ignacego Witkiewicza, za sprawą długoletniej bytności w kanonie lektur szkolnych, obnażony ze wszelkich zagadek interpretacyjnych. Wykładnia jest więc dość prosta. Na wokandę idą trzy społeczno-polityczne porządki - kapitalistyczny, faszystowski i komunistyczny, skutecznie porażone bliżej nieokreślonym rodzajem totalitaryzmu. Jacek Bunsch nie dokonał tutaj rewolucji i jego "Szewcy" w Teatrze Miejskim, po których zresztą sięgnął w swojej karierze już po raz czwarty, to w zasadzie wierna kopia tekstu Witkacego. Próbował po prawdzie czytać dramat trochę przez pryzmat najważniejszych wydarzeń zapisanych na kartach historii XX i XXI wieku i ich obecności w świadomości potencjalnego widza, ale to nawiązania dość subtelne i bardziej epizodyczne, więc trudno oprzeć na nich koncepcję całego spektaklu. Mamy więc wielkie góry butów od razu kojarzone z obozami koncentracyjnymi, zarówno za sprawą podobnych ko

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Nowa Siła Krytyczna

Autor:

Anna Bielecka-Mateja

Data:

18.03.2008

Wątki tematyczne

Realizacje repertuarowe