EN

8.03.2008 Wersja do druku

Lecą łabędzie

- Gramy w planie żywym, ponieważ ja nie jestem specjalistą od lalek. Jestem reżyserem dramatu i ewentualnie tworzę z aktorem w masce - mówi reżyser JERZY BIELUNAS przed premierą "Dzikich łabędzi" w lubelskim Teatrze im. Andersena.

Andrzej Molik: Teatr im. H. Ch. Andersena wznowił niedawno "Olbrzymy", spektakl wyreżyserowany przez Pana. Jutro premiera "Dzikich łabędzi". Co Pana tak w nich ujęło? Jerzy Bielunas: To baśń nieskażona cywilizacją, magiczna, prosta, z bardzo klarownym przesłaniem. Bohaterka - Eliza grana przez bardzo dziewczęcą Annę Habę, studentkę IV roku wrocławskiej uczelni, dla której jest to przedstawienie dyplomowe - doznaje wielu ciosów, ale dzięki pomocy innych i własnej wytrwałości zwycięża. Jest w tej baśni nieuwspółcześniona symbolika grozy, odrzucenia, pamięci i lęku o najbliższych i to jest dzieciom potrzebne. Wiedzą, że wszystko dzieje się na niby, a jednocześnie - budują własne skojarzenia. Utrwala się w nich przeświadczenie, że z każdej sytuacji znajdzie się wyjście. Znowu, jak w "Królowej śniegu" wszystko zaczyna się od złej macochy. - Zła macocha zamienia braci w łabędzie, a potem wygania Elizę, więc jej cierpienie jest po

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Lecą łabędzie

Źródło:

Materiał nadesłany

Kurier Lubelski nr 58

Autor:

Andrzej Molik

Data:

08.03.2008

Realizacje repertuarowe