Jakaż ona ładna! Z profilu i en face. Atuty urody, tzw. warunków zewnętrznych, świetna sylwetka desygnowały ją od razu do miana amantki. Grażyna Barszczewska takie role grywała, ale nie tylko.
Na przykład jeszcze w czasie studiów w Krakowie - bo relegowano ją (?) ze szkoły warszawskiej - wystąpiła jako Łatka (w roli raczej dla Solskiego...) w dyplomowym przedstawieniu "Dożywocia". Przypomina to po trosze przypadek francuskiej aktorki Marion Cotillard, która odbierając Oscara, zaskoczyła publiczność urodą i młodością, pobrzydzona i postarzona na ekranie jako Edith Piaf. Pani Grażyna okazała się aktorką wszechstronną - nie tylko liryczną, ale i dramatyczną, nie tylko dramatyczną, ale i komediową. Sama uważa się za aktorkę charakterystyczną i tak zaprezentowała się na scenie, w filmie (m.in. "Wszystko co najważniejsze" i parę pozycji zagranicznych), w radiu, telewizji i kabarecie. Tę aktywność zawodową trzeba jeszcze uzupełnić wydaniem płyty "Rozdane pocałunki", reportażami z podróży filmowych, felietonami w prasie i magazynach. No dobrze, ale jak zaprezentowała się osobiście w bezpośrednim, znakomitym kontakcie z publicznoś