EN

11.02.2008 Wersja do druku

Opera dryfuje

Już prawie miesiąc Teatr Wielki nie ma dyrektora artystycznego. Niepokoje kadrowe to jednak tylko wierzchołek góry lodowej, jaką jest marna kondycja największej sceny operowo-baletowej w Polsce - pisze Katarzyna K. Gardzina w Życiu Warszawy.

Taka sytuacja utrzymuje się już drugi sezon. Dyrekcja Janusza Pietkiewicza, który do współpracy dobrał sobie Ryszarda Karczykowskiego (dyrektor artystyczny, w połowie stycznia złożył rezygnację) i Tomasza Bugaja (dyrektor muzyczny) miała być remedium na zbyt hermetyczny repertuar firmowany przez Mariusza Trelińskiego. Przejmując rządy w Wielkim na początku września 2006 roku Pietkiewicz musiał raczej sztukować plany poprzedników niż prezentować coś swojego. Stąd na scenie liczne wznowienia spektakli z magazynów jak "Traviata" czy "Rigoletto". Plany na kolejny sezon były ambitne, choć polityka repertuarowa nieco zbyt zachowawcza. Były, bo w życie nie weszły. Nie zobaczymy "Gwałtu na Lukrecji" Brittena, na październik przeniesiono "Fausta" Gounoda, którego wyreżyseruje Robert Wilson. Szybko znikła z afisza "Mandragora" Szymanowskiego, W tej sytuacji rolę kwiatków do kożucha spełniają wstępy gościnne, koncerty "ku czci" i wieczory muzyki różnyc

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Opera dryfuje

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie Warszawy nr 35

Autor:

Katarzyna K. Gardzina

Data:

11.02.2008

Wątki tematyczne