"Momo" w reż. Beaty Pejcz w PWST we Wrocławiu. Pisze Krzysztof Kucharski w Polsce Gazecie Wrocławskiej.
"Momo czyli osobliwa historia o złodziejach czasu i dziecku, które zwróciło ludziom skradziony im czas" - tak brzmi pełny tytuł książeczki napisanej 35 pięć lat temu przez niemieckiego pisarza Michaela Endego. Rzecz jest bardzo poważna i mocno nas wszystkich dotyka. Zwłaszcza dorosłych, bo źli Szarzy Panowie w tej bajce okradają nas z czasu i mamy go coraz mniej dla siebie nawzajem. Dziewczynka o imieniu Momo dzięki swojej wyobraźni przywraca wszystkim zdrowy rozsądek. Rozglądając się wokół widać jasno, że niewielu dorosłych czytało "Momo", a szkoda. Jest szansa obejrzeć ją w Teatrze PWST. Z wrocławskimi dyplomantami wydziału lalkarskiego w żywym planie i jedną lalką zrealizowała je Beata Pejcz. Przerysowane, nieco nawet groteskowe kostiumy i rekwizyty, prościutka, ale dynamiczna, efektowna scenografia bardzo pomaga przyszłym lalkarzom w budowaniu poszczególnych postaci. Z dużym wdziękiem i talentem zagrała tytułową rolę Anna Narloh. Ona