Podziw budzi praca, jaką wykonał Jan Kłossowicz, autor "Antologii dramatu polskiego 1945-2005". Naraził się na pewno dramaturgom, ich spadkobiercom, czytelnikom i miłośnikom teatru. A jednak stworzył dzieło wyjątkowe, imponujące rozmachem i... odwagą - pisze SDR [Stefan Drajewski] w Polsce Głosie Wielkopolskim.
Nikt nie policzył, ile w tym czasie powstało dramatów i jaki odsetek znalazł się w antologii. Przyjmując jednak za podstawę miesięcznik "Dialog", który od maja 1956 roku publikuje dramaty, na pewno znikomy. Klłssowicz wybrał do druku zaledwie 47 sztuk ("Teatr Osobny" Białoszewskiego i "Teatrzyk Zielona Gęś" Gałczyńskiego traktuje jako jeden tytuł). Do rąk czytelnika dotarły dwa grube tomy a w nich nie znajdzie on i tak wielu tekstów, które chciałby przeczytać. Niestety, takie jest prawo autora antologii. To on arbitralnie decyduje, który tekst idzie do druku, a który nadal będzie tkwił w odmętach niepamięci. Kłossowicz tłumaczy się z kryteriów, które mu przyświecały podczas wyboru. Antologia - jeśli nie jest tematyczna - powinna być reprezentatywna. I taka jest w zasadzie antologia Kłossowicza. Autor przyznaje się, że dobór sztuk konsultował także z autorami, że czasami nie udało się porozumieć z właścicielami praw autorskich (tym ostat