EN

18.07.1970 Wersja do druku

Czarna plaża

Są w tym przedstawieniu tylko dwa obrazy i z miejsca coś tu uderza: ruchliwość detalu i nie­ruchomość całości. Jakbyśmy kręcili oba nieruchomą kamerą, pierwszy w zbliżeniu, drugi w du­żym oddaleniu, z bohaterami, którzy stali się już dalecy i obo­jętni, jedni z wielu, wtopieni w zamarły pejzaż, rozległy, bez kre­su. TO dziwaczne wrażenie - nieru­chomość - dotyczy na pozór ob­razów, nie świata. Świat Różewicza nie jest nieruchomy. Toczy się jak lawina, zalewa nas poto­pem wydarzeń i wiadomości nie­ustanną gadaniną prasy, radia, tele­wizji, publikacji naukowych, komu­nikatów o pogodzie, wojnie, Sartrze, de Gaulle'u, kefirze hormonowym. Cytują je Kelner i Stara Kobieta i Cyryl, i Pan, co chwila mówią cy­tatami, ledwie przyswojonymi. Jak papugi. Usiłują nadążyć, dogonić - ale dystans tym bardziej się zwię­ksza, są tym silniej anachroniczni, absurdalni, z przedwczoraj. Lawina toczy się poprzez nich, porywa ich, topi - i dopiero

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Czarna plaża

Źródło:

Materiał nadesłany

Polityka Nr 29

Autor:

Konstanty Puzyna

Data:

18.07.1970

Realizacje repertuarowe