EN

16.01.2008 Wersja do druku

Moja honda i ja w opałach

- Byłem pierwszym studentem, który chodził w spodniach "trzy czwarte" - bardzo mi się podobały, bo trenowałam karate i ciągle biegałem w kimonie. Łatwiej mi się rozmawiało z kobietami o modzie i pewnie dlatego byłem traktowany jak gej. Dopiero później jakaś dziewczyna pożaliła się, że Kiljan ją rzucił i dostałem ksywę kobieciarza - opowiada MARIUSZ KILJAN, wrocławski aktor i dyrektor Teatru Piosenki.

Justyna Kościelna i Anna Fluder: Gra Pan w "Heli w opałach", jeździ po Polsce z recitalem "20 najśmieszniejszych piosenek świata" - w towarzystwie oczekują, że będzie Pan nadwornym rozśmieszaczem? Mariusz Kiljan: Ostatnio byłem u lekarza. Leżę na stole z aparaturą EKG, pani sprawdza, czy żyję, i nagle pyta: "Pan to zawsze na wesoło, u nas się pan nie powygłupia troszeczkę?". Do badania musiałem zdjąć koszulę. Może ona oczekiwała striptizu? Ze wszystkich bankietów też wychodzę bardzo szybko, bo czuję presję na plecach i najczęściej zamykam się w sobie. Dlatego dla niektórych mogę wydawać się ponurakiem. Ale chodzą słuchy, że był Pan kobieciarzem? - Tak? O Kiljanie mówiło się w szkole teatralnej, że ma wodę w piwnicy. Byłem pierwszym studentem, który chodził w spodniach "trzy czwarte" - bardzo mi się podobały, bo trenowałam karate i ciągle biegałem w kimonie. Łatwiej mi się rozmawiało z kobietami o modzie i pewnie dlatego b

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Moja honda i ja w opałach

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Gazet Wrocławska nr 10/12.01