EN

5.01.2008 Wersja do druku

Z potrójnym podziwem

Pamiętam warszawski debiut Ireny: w 1938 r. sprowadzona z lwowskiego Teatru Miejskiego zagrała w "Porwaniu Sabinek" i bardzo szybko podbiła Warszawę. Raptem trzy lata później Warszawa znów ją podziwiała, ale już w innej formie: na rozklejanych przez Niemców portretach. Gestapo poszukiwało jej wraz z mężem Dobiesławem Damięckim podejrzanym o udział w zamachu na znanego aktora i aktywnego kolaboranta Igo Syma - zmarłą 1 stycznia Irenę Górską-Damięcką, aktorkę, reżyserkę, dyrektorkę Teatru Dramatycznego w Białymstoku, wspomina Stefania Grodzieńska w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

Irena Górska. Na co dzień i na scenie używała jednego nazwiska i dla nas, kolegów Ireny, tak już zostało. "Jestem Górska, ale nie ta" - przedstawiała się, z poczuciem humoru uznając większą od swojej popularność Stefci Górskiej. Pamiętam warszawski debiut Ireny: w 1938 r. sprowadzona z lwowskiego Teatru Miejskiego zagrała w "Porwaniu Sabinek" i bardzo szybko podbiła Warszawę. Raptem trzy lata później Warszawa znów ją podziwiała, ale już w innej formie: na rozklejanych przez Niemców portretach. Gestapo poszukiwało jej wraz z mężem Dobiesławem Damięckim podejrzanym o udział w zamachu na znanego aktora i aktywnego kolaboranta Igo Syma. Toteż kiedy w latach 40. pojawiła się w młodziutkiej "Syrenie", z początku traktowałam ją z podwójnym szacunkiem - jako gwiazdę przedwojennych teatrów i jako legendę okupacyjną. Jednak Irena na legendę się nie nadawała, była zbyt prosta w najlepszym tego słowa znaczeniu. Grając razem w komedii, siedzi

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Z potrójnym podziwem

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Stołeczna nr 4

Autor:

Stefania Grodzieńska

Data:

05.01.2008