EN

4.01.2008 Wersja do druku

Miłość na życzenie Jandy!

- KRYSTYNA JANDA jest mistrzynią metamorfozy nie tylko na scenie - opowiada jeden z jej kolegów grający w tamtym spektaklu ["Na szkle malowane"]. - Swoim charakterkiem potrafi podnieść ludziom ciśnienie tak, że rozsadza głowę. Ale też wie, kiedy musi dać komuś oddech, rozluźnić wokół niego atmosferę.

Krystyna Janda (55 l.) nie od dziś ma opinię perfekcjonistki. Wiedzą o tym wszyscy koledzy, którym przyszło kiedykolwiek zetknąć się z nią na polu zawodowym. Dużo wymaga od siebie, ale od innych też. Praca z nią to wielkie wyzwanie, bo gwiazda nie kryje nigdy niezadowolenia, jeżeli cokolwiek nie idzie po jej myśli. Jako aktorka lubiła podkreślać swoje zdanie i nigdy nie bała się dyskutować z reżyserem, jeśli miała inny pomysł na rolę niż on. Tym bardziej siała więc grozę, gdy zajęła się pracą reżyserską. Tak właśnie było przed laty podczas przygotowywania spektaklu "Na szkle malowane" w stołecznym Teatrze Powszechnym. Na pierwszej próbie długo wymieniała listę swoich oczekiwań. Z powagą i surowością na twarzy kreśliła własną wizję sztuki, a tymczasem aktorzy grający w owym przedstawieniu kręcili się coraz bardziej niespokojnie, wzdychali, szemrali i patrzyli po sobie, dając do zrozumienia, że najbliższe tygodnie na pewno nie bę

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Miłość na życzenie Jandy!

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie na Gorąco nr 1/03.01

Data:

04.01.2008