"Ifigenia w Aulidzie" w reż. Włodzimierza Staniewskiego w Ośrodku Praktyk Teatralnych Gardzienice. Pisze Grzegorz Kondrasiuk w Scenie.
Pośród szarej repertuarowej codzienności teatrowi przytrafiają się iluminacje: sceny przekraczające swój czas, promieniujące własnym blaskiem, daleko wykraczające poza macierzysty spektakl. Od dnia premiery wiodą osobny żywot w pamięci widzów i tekstach krytyków, wrastając w szeroki kontekst kultury i stopniowo urabiając go na własną modłę. Dla teatru lat dziewięćdziesiątych jedną z takich sekwencji jest z pewnością słynna scena wirowania z finału gardzienickich "Metamorfoz". Może to właśnie ona jest najdojrzalszym wyrazem antropologicznej odmiany teatru wywiedzionego z muzyki, słowa i gestu - w dużej mierze stworzonej zresztą przez wieloletnią, uporczywą pracę Staniewskiego i jego aktorów. Jedno jest pewne - jeśli ten szczególny typ widowiska ma w ogóle swój kanon, to sekwencja bachicznego tańca do hymnu "Eu o Bakhai znajduje się w nim na eksponowanej pozycji. Od premiery "Metamorfoz" w 1997 roku minęło równo dziesięć lat, a spektakl