EN

26.11.2007 Wersja do druku

Po cóż nam "Zemsta"?

Życie jest zbyt krótkie, by marnować je na nudne przedstawienia - o "Zemście" w reż. Zbigniewa Stryja w Teatrze Nowym w Zabrzu pisze Anna Wróblowska z Nowej Siły Krytycznej.

Cóż odkrywczego można dziś napisać o "Zemście" Aleksandra Fredry? Swój brak pomysłowości pragnę przykryć stwierdzeniem, że nic. Z takiego samego założenia wyszedł chyba również Zbigniew Stryj, który wyreżyserował komedię w Teatrze Nowym w Zabrzu. Jego "Zemsta" to przedstawienie jak najbardziej klasyczne, od początku do końca zrobione "po bożemu". Reżyser wraz ze scenografem (Bartłomiej Latoszek) i kostiumologiem (Joanna Puk) zadbali o najdrobniejsze szczegóły świata stworzonego przez Fredrę. Są więc szlacheckie kontusze, są portrety sarmackich przodków, są szable i duża ilość butelek z napitkiem. Jest i panna Klara z płomiennym licem, co źle ulokowała swoje uczucia, jest wdówka łypiąca okiem na młodego Wacława, jest też tchórzliwy samochwał Papkin. Nie zabrakło w gorącej wodzie kąpanego Cześnika Raptusiewicza i pozornie spokojnego Rejenta Milczka. W końcu, jest również mur, o który cały spór się toczy. Można więc pomyśle�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Nowa Siła Krytyczna

Autor:

Anna Wróblowska

Data:

26.11.2007

Wątki tematyczne

Realizacje repertuarowe