"Dyzma" w reż. Jana Szurmieja w Teatrze Miejskim w Gdyni. Pisze Józef Jasielski w serwisie Teatr dla Was.
Gdyby patron Teatru Miejskiego w Gdyni, Witold Gombrowicz, mógł powstać z martwych i zasiąść pośród premierowej publiczności, to już po kwadransie wykonałby telefon do prezydenta Szczurka i zażądał, aby zdjęto jego nazwisko z elewacji budynku. O co taki raban ? Oto - że autor "Iwony" nie zdzierżyłby takiego marnotrawstwa "gorącego" na dziś tematu, jakim jest niejedna kariera chama i ignoranta w tym kraju. A powieść Dołęgi-Mostowicza "Kariera Nikodema Dyzmy", będąca polityczną satyrą na sanację, wpisuje się doskonale w nasz przedwyborczy kontekst. Takich Dyzmów mamy na pęczki; bezczelnych i niedouczonych. Takich, z których śmieje się cała Europa. Silnych chamstwem i sięgających bez skrupułów po władzę i forsę. Tymczasem teatr robi wyraźny unik, nie starcza mu odwagi, woli schować się za secesyjny przedwojenny obrazek obyczajowy; malowany kostiumem retro, celebrowanymi pozami ze starej operetki, nieśmiertelnym tangiem, zapaszkiem Warszawki