"Dyzma" w reż. Jana Szurmieja w Teatrze Miejskim w Gdyni. Pisze Katarzyna Fryc w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.
Musical "Dyzma" w Teatrze Miejskim w Gdyni, to repertuarowa pomyłka. Nie da się go oglądać bez chwil zażenowania. Teraz rozumiem, dlaczego musical z piosenkami Wojciecha Młynarskiego i muzyką Włodzimierza Korcza wystawiono dotąd tylko raz (w 2002 r. w chorzowskim Teatrze Rozrywki) i przez następnych pięć lat nikt po niego nie sięgnął. Początkowo przypuszczałam, że realizatorzy obawiają się konfrontacji z udaną serialową adaptacją przedwojennego bestsellera Dołęgi Mostowicza i boją się porównań z kreacją Romana Wilhelmiego. A teraz widzę, że materiał jest słaby i trudno z niego skroić porządny spektakl. To jedna z przyczyn niepowodzenia piątkowej premiery, na której wynudziłam się jak rzadko kiedy. Reżyser Jan Szurmiej (wcześniej zrealizował w Gdyni dwa inne musicale "Piaf" i "Zorbę" na Scenie Letniej) przygotował widowisko, które trąci myszką. Pewnie spodobałoby się publiczności wodewilowego teatrzyku warszawskiej Pragi lat 30.