EN

8.10.2007 Wersja do druku

Spektakl, który zaczyna się po antrakcie

Niemal trzygodzinny spektakl stanowi pierwszą od półtora roku odważną próbę zmierzenia się w Wybrzeżu z bardzo trudnym, a wybitnym tekstem. I choć teatr niemiecki w Polsce to pomysł nienowy, dobrze, że Gdańsk doczekał się takiej realizacji - o "Blaszanym bębenku" w reż. Adama Nalepy w Teatrze Wybrzeże pisze Łukasz Rudziński z Nowej Siły Krytycznej.

Wreszcie coś w Teatrze Wybrzeże ruszyło. W ciągu ostatniego roku Wybrzeże konsekwentnie proponowało różnego rodzaju teatr mieszczański, a ostatnio nawet drobnomieszczański. Wymagającemu widzowi pozostawała nieudana "Lilla Weneda" albo farsowa "Grupa Laokoona". Nowy sezon inauguruje "Blaszany bębenek" na podstawie prozy Güntera Grassa w reżyserii Adama Nalepy. Nowa jakość w Wybrzeżu? Od początku rzuca się w oczy ogromna, niemal pusta, buro-szara przestrzeń, "przecięta" czerwienią pseudo-dywanu - wybiegu dla gwiazd. Zimna kolorystyka pozostanie już taka do końca. Statyka postaci i chłód od nich bijący, nie pozostawiają wątpliwości, że mamy do czynienia z niemieckiem teatrem formalnym. Zapowiada się ciekawie. Wstęp o cebuli w oczywisty sposób nawiązuje do wspomnień autora "Przy obieraniu cebuli" i sugeruje rys autobiograficzny spektaklu. Po chwili słuchamy tekstu "Blaszanego bębenka", który w początkowych scenach okazuje się farsą i "delektujem

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Nowa Siła Krytyczna

Autor:

Łukasz Rudziński

Data:

08.10.2007

Wątki tematyczne

Realizacje repertuarowe