EN

17.06.2000 Wersja do druku

W stronę adaptacji

Lata 80. w polskim teatrze znaczy silnie nurt scenicznych adaptacji. Tak silny, że wręcz zagrażający wątłej egzystencji dramaturgii współczesnej. Potem namiętność do adaptowania opa­dła. Bodaj z prozaicznych powodów wielkie dzieła epickie, a nawet nie tak wielkie, wymagały wieloosobowej obsady, zmian dekoracji, słowem pieniędzy i jeszcze raz pieniędzy. Ubóstwo raczej skłaniało do mo­nodramu niż do przedsięwzięć wymagających inscenizacyjnego rozmachu. Ale oto pod ko­niec tego sezonu w Warszawie mocnymi ak­centami stały się adaptacje i to wielogodzinne, z udziałem mnogiej liczby aktorów, a przy tym starannie przygotowane od strony tzw. oprawy scenicznej. W Rozmaitościach Grzegorz {#os#13932}Jarzyna{/#} dał "Księcia Myszkina" według "Idioty" Fiodora Dostojewskiego, w Ateneum Andrzej Pawłowski "Opętanych" Witolda Gombrowicza, a w kolejce czekają następne adaptacje. Jakkolwiek przedstawie­nia te bardzo wiele dzieli, to jednak łączy potrzeba pe

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

W stronę adaptacji

Źródło:

Materiał nadesłany

Trybuna Nr 141

Autor:

Tomasz Miłkowski

Data:

17.06.2000

Realizacje repertuarowe