"Hrabina" w reż. Kazimierza Kowalskiego w Teatrze Wielkim w Łodzi. Pisze Adam Czopek w Naszym Dzienniku.
Najnowsza inscenizacja tej opery Stanisława Moniuszki to przedstawienie zrealizowane w tradycyjnej XIX-wiecznej konwencji, zarówno pod względem wokalno-aktorskim, jak i scenograficznym. Szkoda tylko, że reżyser potraktował ją śmiertelnie poważnie, bez dystansu i odrobiny humoru czy ironii. Miała być opera komiczna, a wyszła opera bardzo serio. Przedstawienie jest statyczne, bez jakiejkolwiek dynamiki. Na dobrą sprawę trudno się w nim dopatrzyć jakiejkolwiek próby powiązania epizodów akcji w jeden logiczny ciąg. Bardziej to wygląda na prezentację niepowiązanych ze sobą scen. Reżyseria ograniczyła się do tradycyjnego ustawienia chóru stanowiącego najczęściej tło dla popisu solistów, którzy po prostu stają na środku sceny i śpiewają swoje arie. Jedynym dynamicznym momentem była interesująca scena baletowa w pierwszej części. Pozostając przy warstwie scenicznej, warto wspomnieć o stylizowanych kostiumach i scenografii. Pierwszy i drugi akt -