EN

10.02.1990 Wersja do druku

Nasze Małe Apokalipsy

"OTO nadchodzi koniec świata. Oto nadciąga zbliża się, czy raczej przepełza mój własny koniec świata. Koniec naszego osobli­wego świata. Ale zanim mój wszech­świat rozpadnie się w gruzy, rozsypie na atomy, eksploduje w próżnię, czeka mnie jeszcze ostatni kilometr mojej Golgoty. Ostatnie okrążenie w tym ma­ratonie, ostatnich kilka szczebli w dół albo 10 górę, po drabinie bezsensu..." Od ukazania się dziesiątego numeru pozacenzuralnego "Zapisu" wypełnione­go "Małą Apokalipsą" minęło lat dzie­sięć. Zmieniło się wiele, może nawet wszystko. Czy aby na pewno pociąga to za sobą pełną dezaktualizację tam­tego opisu? Czy i dziś, w żałośliwej spowiedzi otwierającej książkę Tadeu­sza Konwickiego nie dźwięczą - ina­czej niż wtedy, w niezgodzie z autor­ską intencją - współczesne tony? Na naszych oczach kończy się prze­cież pewien świat, albo raczej światek. Nie sposób żegnać go z nostalgią. Dla wielu był gniotący, obc

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Nasze Małe Apokalipsy

Źródło:

Materiał nadesłany

Polityka nr 6

Autor:

Jacek Sieradzki

Data:

10.02.1990

Realizacje repertuarowe