EN

12.05.1994 Wersja do druku

O Mrożku i guście

Ten tekst - żeby nie było wątpliwości i zakulisowych komentarzy - piszę TAKŻE jako przyjaciel Sławomira {#au#87}Mrożka{/#}. Albo precyzyjniej: jako ktoś, kogo Sławomir Mrożek zaszczyca swoją przyjaźnią. Dzięki tej przyjaźni nauczyłem się bardzo wiele: ser­deczności, solidności, lojalności, szlachetności... A ponieważ jestem wrażliwy i sentymentalny, te cechy osobowości ujmują mnie o wie­le bardziej niż światowa kariera moich przyjaciół. I denerwuję się, gdy czytam rozmaite baliwernie o nich i ich twórczości. Ten liryczny wstąp posłuży do rozważań o rozdmuchanej do niemożliwości afery wokół "Miłości na Krymie". Prawdą jest, że Sławomir swoimi 10 punkta­mi, dotyczącymi wystawienia sztuki, sam włożył kij w mro­wisko. Ale też prawdą jest, że dawno nie czytałem tyle recen­zenckiego jadu i niefrasobliwości (UWAGA - EUFEMIZM!), co w recenzjach po prapremierze naj­nowszej jego sztuki. Śmieszne jest to, że właśnie recenzenci (p

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski nr 108

Autor:

Józef Opalski

Data:

12.05.1994