"Griga" w reż. Piotra Siekluckiego w Teatrze im. Żeromskiego w Kielcach. Pisze Monika Rosmanowska w Gazecie Wyborczej - Kielce.
"Griga" jak Rosja - w jednej chwili przaśna i nostalgiczna. Niezwykle dynamiczna i - co najważniejsze - prawdziwa. Reżyser Piotr Sieklucki i aktorzy swoim sztandarowym już spektaklem pokazali na kieleckiej scenie nową jakość. W zapadłej wsi gdzieś w Rosji, w rozlatującej się chałupie, w której jeszcze tylko wódki i śledzi w occie jest pod dostatkiem, na urodzinach u Griszy spotyka się troje przyjaciół z czasów studiów. Alkohol leje się strumieniami, a każdy wypity kieliszek rozwiązuje języki i - jak to u wschodnich sąsiadów bywa - otwiera dusze. Przyjaciele na zmianę to kłócą się, to znów godzą. W jednej chwili żartują i popadają w melancholię. I wspominają... Żadnego z nich matuszka Rosija nie rozpieszczała, każdy w jakimś stopniu zmarnował sobie życie. Młodzieńcze marzenia o świetlanej przyszłości zastąpiła gorzka rzeczywistość. To, co ich otacza, jest tak przygnębiające, że na trzeźwo tego "nie rozbieriosz". Więc piją, pij�