EN

28.02.1996 Wersja do druku

Śmierć na wideo

CZY WYSTAWIENIE "Młodej śmierci" w teatrze jest przejawem odwagi ze strony tego teatru? Cóż, teatralny debiut reportera, Grze­gorza {#os#22199}Nawrockiego{/#}, może na sce­nie szokować. Właściwie powinien, to jego cel. Ale relacje ze zbrodni popełnionych przez nastolatków, opisane tu językiem wulgarnym, bo codziennym, nie wywołują oczysz­czającego, rozświetlającego od we­wnątrz, szoku. Raczej zrozumie­nie: bo świat spektaklu jest światem ulicy; a że i na scenę się dostał? Widać tak ma być. Inni widzowie, oczekujący od teatru ochrony przed światem ulicy, też nie szokiem re­agują, a niesmakiem, niechęcią. No i z brutalnego katharsis zosta­je mało. Trochę bezradności, zdzi­wienia i chichotu, gdy drastyczność scen przekracza granice odporno­ści. Czyli pomyłka? Bo teatr nie po­winien zastępować gazet, telewizji i pedagogów? Ba, ale jeśli to wła­śnie on miałby szansę opowie­ściom okrutnym jak życie dać wy­miar żywych bolesnych p

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Śmierć na wideo

Źródło:

Materiał nadesłany

Kurier Szczeciński Nr 42

Autor:

Artur D.Liskowacki

Data:

28.02.1996

Realizacje repertuarowe