"Wschodni Maurice Bejart", "Wojciech Bogusławski teatru tańca", "Moniuszko od krzesańców na puentach" - to tylko niektóre porównania, którymi go opisywano. Drzewiecki był nie tylko wizjonerem choreografii, ale też mocno stąpającym po ziemi organizatorem - pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.
W sobotę, dwa dni po swoich 81. urodzinach, zmarł Conrad Drzewiecki, ojciec polskiego teatru tańca. Stworzył od podstaw nową dziedzinę sztuki, zapewniając jej dostęp do najlepszych wzorców i podstawę instytucjonalną. "Wschodni Maurice Bejart", "Wojciech Bogusławski teatru tańca", "Moniuszko od krzesańców na puentach" - to tylko niektóre porównania, którymi go opisywano. Drzewiecki był nie tylko wizjonerem choreografii, ale też mocno stąpającym po ziemi organizatorem. Gdy zaczynał swoją karierę (najpierw w Poznaniu, w Operze im. Stanisława Moniuszki i w krakowskim zespole baletowym Mikołaja Kopińskiego), teatr tańca w Polsce nie istniał. Artyści baletu byli najczęściej nieświadomi najczęściej nowych technik i trendów. Drzewiecki zachwycał wówczas rolami tanecznymi w produkcjach klasycznych. Do największych należą Faun w "Nocy Walpurgii", żywiołowy "Dyl Sowizdrzał", Rudobrody w "Jeziorze Łabędzim", tytułowy "Uczeń czarnoksiężnika",