Dobrze się ogląda sztuki współczesne z klarownym odniesieniem do znanej nam rzeczywistości. Tacy właśnie są francuscy "Dyrektorzy" - opowieść o stosunkach panujących w wielkiej korporacji, jakich i w Polsce nie brakuje. A nie są to układy łatwe i przyjemne, zwłaszcza wśród wyższej kadry menedżerskiej, która, choć poubierana w szyte na miarę garnitury i drogie buty, walczy zębami i pazurami o jeszcze wyższe stanowiska, jeszcze większe wpływy, jeszcze grubszą kasę. Przedstawienie w reżyserii Romualda Szejda toczy się w doskonałym tempie. Scenę po scenie wypełniają dialogami na krótkie piłki, choć ulubionym sposobem rekreacji owych ludzi kariery jest leniwy, snobistyczny golf. W holu z ekspresem do kawy, wypijanej w ogromnych ilościach, przewija się galeria wyraziście zarysowanych postaci. Pokorne cielę Denfert (Zbigniew Suszyński) "nie miesza się do polityki", za to intryguje na potęgę, udając przyjaźń do prostolinijnego Odeona (Jacek Roze-
Tytuł oryginalny
Krótkie piłki na polu golfowym
Źródło:
Materiał nadesłany
Foyer nr 4