"Legoland" w reż. Grzegorza Kempinsky'ego w Teatrze im. Osterwy w Lublinie. Pisze Grzegorz Józefczuk w Gazecie Wyborczej - Lublin.
Próba pokazania zła, które rodzi się na marginesie dobrobytu w blokowiskach, udała się niemal doskonale, ale w przewrotny i niewróżący sukcesu sposób: przez ukatrupienie wrażliwości i wyobraźni widzów. Reżyser Grzegorz Kempinsky, który na scenie Teatru Osterwy przygotował prapremierę polską "Legolandu" Dirka Dobbrowa, pewnie będzie smażył się w piekle za to, że wystawił widzów na takie męki. Istotę dramatu i jego finał poznajemy już na samym początku inscenizacji, kiedy tylko kurtyna idzie w górę i ukazuje się scenografia, która wszystko wyjaśnia. Przez ponad dwie godziny reżyser chce coś konkretnego i osobistego dodać, lecz bohaterowie pozostają papierowi. "Legoland" (premiera w 2000 roku we Frankfurcie) to opowieść o młodych ludziach z "marginesu" bogatego społeczeństwa, obciążonych czymś niedobrym, z czym nie mogą sobie poradzić. Nie kochano ich, jako dzieci byli świadkami przemocy w rodzinie, bez godności, nie mają pieni�