EN

5.06.2007 Wersja do druku

Którędy do nieba?

Spektakl wygląda, jakby do premiery pozostało jeszcze dobrych parę tygodni. Aktorzy niezgrani, zagubieni, nie wiedzą co robią i po co. W efekcie każdy gra po swojemu, w zupełnie innym rytmie - o "Darze z nieba" w reż. Tomasza Obary w Teatrze Wybrzeże pisze Łukasz Rudziński z Nowej Siły Krytycznej.

Każdy człowiek poszukuje szczęścia, dąży do samorealizacji i chce mieć poczucie, że robi dobrze. Trudno jest dokonać podziału - to jestem ja, a to jest moje życie. Jeszcze trudniej spostrzec, że czegoś w naszej egzystencji brakuje, że popełniliśmy błąd i brniemy na oślep w ciemną uliczkę. A gdy już spostrzeżemy pomyłkę, to staniemy przed ogromnym dylematem: co dalej? Nie łatwo jest powiedzieć sobie "dość" i zacząć wszystko od początku. Wycofać się oznacza przyznać się do porażki, a przecież nikt nie lubi przegrywać. Kolejna propozycja Teatru Wybrzeże miała być komedią, ale z teatru wyszedłem ze świadomością tragizmu sytuacji, w jakie pcha nas przewrotny los, gdy choć na chwilę stępimy własną intuicję i podporządkujemy się biegowi wydarzeń. Uśmiech rzadko gościł na mojej twarzy, bo naprawdę nie ma z czego się śmiać. "Dar z nieba" w reżyserii Tomasza Obary to sztuka Alana Ayckbourna "Role play" w tłumaczeniu Małgorzaty

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Nowa Siła Krytyczna

Autor:

Łukasz Rudziński

Data:

05.06.2007

Wątki tematyczne

Realizacje repertuarowe