"Romeo i Julia" w reż. Krzysztofa Babickiego w Teatrze Śląskim w Katowicach. Pisze
Aleksandra Czapla-Oslislo w Gazecie Wyborczej - Katowice.
Niefortunnie dla Teatru Śląskiego, zaledwie kilka dni przed premierą "Romea i Julii", oglądałam w Gliwicach "Miarkę za miarkę" Teatru Powszechnego z Warszawy. Anna Augustynowicz dobrze wiedziała, co robi z Szekspirem. Jej spektakl jest bez scenografii, kostiumów, muzyki i bez kurtyny. W zamian za te teatralne triki dała mistrzowski spektakl o współczesnej Polsce, utkany z szekspirowskich słów, gestów, intonacji i recytacji. Z Szekspirem można tradycyjnie albo prowokująco, kameralnie lub z rozmachem. Przykładowo Maja Kleczewska bez najmniejszych sentymentów scenicznie przeżuła pięć aktów, najpierw "Makbeta", później "Snu nocy letniej", przemieliła wiersze przez popkulturową machinę, wyrzucając szekspirowską magię i elegancję na śmietnik sztuk. Miała swój pomysł. Co zaś z tekstem kochanków z Werony zrobił w Katowicach reżyser Krzysztof Babicki? W tym cały szkopuł, że sporo i niewiele zarazem. Duża scena to duże możliwości. Na zielonej mu