EN

31.05.2007 Wersja do druku

Nasz teatr

- Teatr to instytucja, a każda instytucja pewnemu gatunkowi ludzi doskwiera. To tak, jakby ubrać dzikiego człowieka w buty z cholewami. Facet się udusi. Z nami było tak samo. Coś trzeba, czegoś nie wolno. Chyba to podstawowy powód, dla którego odeszliśmy od teatru jako instytucji - opowiada Tadeusz Kuta z Teatru Naszego w Michałowicach w reportażu Wojciecha Chmielarza w Pulsie Biznesu.

Sala na 50 widzów. 36 miejsc noclegowych, kuchnia i dom z 1636 r. - spadek po holenderskich osadnikach. Oto Teatr Nasz Jadwigi i Tadeusza Kutów z Michałowic. Najpierw chcieli zrobić pensjonat dla starych aktorów, gdzie do każdego gościa obsługa zwracałaby się per "mistrzu", a lokaj we fraku i w wykrochmalonej koszuli nalewałby kawę ze srebrnego imbryczka. Goście by oczywiście narzekali, bo starzy aktorzy mają prawo narzekać, że kawa za ciepła albo za zimna, a tak naprawdę prawdziwy aromat miała przed wojną. Nie bardzo się z tym pensjonatem udało, bo Tadeusza i Jadwigę Kutów bardziej niż do hotelowej pościeli ciągnęło na scenę. Założyli więc teatr. Własny i prywatny, w Michałowicach, w Karkonoszach, 600 metrów nad poziomem morza. Spacerem w marzenia Oboje studiowali we wrocławskiej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej. Mieszkali niedaleko siebie, ale nigdy razem nie grali ani nie pracowali. Ot, znajomi ze studiów. - Wyszedłem sobie kiedyś n

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Nasz teatr

Źródło:

Materiał nadesłany

Puls Biznesu nr 105

Autor:

Wojciech Chmielarz

Data:

31.05.2007