EN

12.03.1994 Wersja do druku

Zimne akwarium

Ambitny teatr ciemnieje w oczach; nigdy zresztą nie gustował w jasnych barwach. Twórcy przedstawień mają­cych być czymś więcej niż rozrywką wystrzegają się jak ognia naiwnej rado­ści gry, optymistycznych przesłań, pros­tej sympatii do zdarzeń i ludzi. Wolą maskę sceptyka, dobrze pewnie dopasowaną do stanu ich duszy (a przy okazji chroniącą przed obwinieniem o komercję i łatwiznę). Balansują jed­nak na granicy, po przekroczeniu której ów manifestacyjny sceptycyzm może zwrócić się przeciw nim samym i ich dziełom. Nadmiar zgryźliwości budzi protest miast refleksji; jednolita czerń może tylko znużyć. Lęk przed ciepełkiem Na widowisko "Hej kolęda... czyli stół polski" w Teatrze Bagatela wybra­łem się, tak jak zapewne inni widzowie: mając w Krakowie wolne popołudnie i chcąc posłuchać kolęd w wykonaniu m.in. laureatów Przeglądu Piosenki Ak­torskiej, Katarzyny Jamróz i Przemy­sława Brannego. Tymczasem godzinny spektakl w większym

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Polityka nr 11

Autor:

Jacek Sieradzki

Data:

12.03.1994

Realizacje repertuarowe