EN

14.03.2007 Wersja do druku

Teatralne wpadki i ekscesy

"Leonce i Lena" w reż. Michała Borczucha w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Tomasz Mościcki w Dzienniku.

Premiera rozpoczęła się wykładem Marcina Tyrola o bliskim związku duszy i ciała, ilustrowanym prostym układem pantomimicznym. Uznano widać, żeśmy niczego nie pojęli, bo aktor powtórzył go, wykonując te same ruchy, w czym zaczęła mu towarzyszyć reszta. Trwało to z dziesięć minut, po czym rozległo się "umcy-umcy" znane z samochodów prowadzonych przez osobników w dresach, artyści trzeci raz powtórzyli te same ruchy i przystąpili do dzieła. A potem były już tylko wpadki. A to aktor zapominał roli. A to byliśmy świadkami ustalenia nowej formy poprawnościowej języka polskiego. Odmiana słowa "wół" sprawiała wykonawcom niemało trudności. Przeklęty biernik tego słowa brzmiał do niedawna "wołu". Ze sceny obwieszczono nam: "Chce się być człowiekiem, by skonsumować woła". Tak minęło pierwsze 35 minut. Gdy napięcie nieco siadło, reżyser wyciągnął z rękawa asa. Był nim telewizor, w którym odtwarzano film pornograficzny. Obraz oglądali

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Teatralne wpadki i ekscesy

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik nr 62

Autor:

Tomasz Mościcki

Data:

14.03.2007

Realizacje repertuarowe