"Ślub" w reż. Waldemara Zawodzińskiego w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Pisze Michał Lenarciński w Dzienniku Łódzkim.
Teatr im. Jaracza w Łodzi wprowadził na afisz "Ślub" Witolda Gombrowicza. Już próby do tego przedstawienia wzbudzały zainteresowanie, bo reżyser i scenograf w jednej osobie - Waldemar Zawodziński - poszukiwał osób, które wystąpiłyby na scenie nago. Jak wiadomo w teatrze nie ma rzeczy niemożliwych. Ostatecznie w "Ślubie" pojawia się dziewięcioro nagusów, ale nagość to bardzo specyficzna, rzekłbym, dekoracyjna. Zawiedzeni będą bigoci i sensaci, uwielbiający szukać dziur w całym. Cztery kobiety i czterech mężczyzn na scenie pojawiają się niezauważalnie. Siedzą naprzeciw siebie, dzieli ich cały plan, na którym rozgrywa się spektakl. Siedzą, zabudowani w jatkach" z pleksi, oświetleni nikłym światłem: to niebieskim, to czerwonym, to zielonym. Raczej trupim. Ich nagość jest przyozdobiona licznymi orderami, ciała spowijają rozmaite rurki (do odżywiania, oddychania), na twarzach mają maski tlenowe, głowy obandażowane. Zapewne symbolizować mają