EN

11.01.2007 Wersja do druku

Na prowincji lepiej słychać Boga

- Istotne jest to, czego kto szuka, a nie gdzie to robi. Umiem robić przedstawienia "miejskie", "repertuarowe", ale to jest inna kategoria teatru - to jest moja zawodowa umiejętność, natomiast to, co istotne, głębokie, i to, co jest prawdziwą przygodą i dziełem życia, to Wierszalin, gdzie szukam czegoś innego niż sprawnie skleconego spektaklu - mówi Piotr Tomaszuk w miesięczniku Opcje.

Paweł Sztarbowski: Jak to się stało, że w 1991 roku grupa trzydziestolatków postanowiła przenieść się z Gdańska do niewielkiego Supraśla? Piotr Tomaszuk: Nawet nie miałem wtedy trzydziestu lat. W Teatrze Miniatura w Gdańsku, gdzie byłem dyrektorem artystycznym, spotkałem się z zorganizowanym oporem rozmaitych pracowników wobec modelu teatru, jaki proponowałem. Byłem wtedy - i nadal jestem - zwolennikiem poglądu, że teatr nie jest zwyczajnym zakładem pracy. Teatr charakteryzuje się ogromną zaborczością, trzeba mu się oddać całkowicie - żyć z teatrem i żyć w teatrze. Zacząłem od pracowników wymagać większego zaangażowania i wiary w to, że teatr jest miejscem wyjątkowym. Większość załogi odrzuciła mój sposób myślenia. Wspólnie z grupą aktorów i współpracującym wtedy ze mną w charakterze kierownika literackiego Tadeuszem Słobodziankiem doszliśmy do wniosku, że aby tworzyć, trzeba założyć nowy teatr, wolny od obciążeń odziedz

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Na prowincji lepiej słychać Boga

Źródło:

Materiał nadesłany

Opcje nr 4/12.06

Autor:

Paweł Sztarbowski

Data:

11.01.2007